Sztuka Przemysława Kazuska pokazuje, jak wygląda praca w korporacji i ile jesteśmy w stanie dla niej poświęcić.
"Korpo Story 2B" w reżyserii Andre de la Cruza to opowieść o ludziach, którzy poświęcili wszystko dla kariery, nawet własną osobowość. Dzięki pracy w korpo zdobywają duże pieniądze i być może prestiż. Tylko czy cena nie jest za wysoka?
Główną bohaterką jest młoda i atrakcyjna dziewczyna (Diana Karamon), która ma plany, marzenia, aspiracje. Do czasu gdy przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną w korporacji i dostaje tam pracę. Od razu traci imię - jest teraz 2B - i powoli osobowość. Z każdym kolejnym dniem jej marzenia ulegają zmianie, plany schodzą na dalszy plan, a jedyną aspiracją jest zdobycie upragnionego biurka. Nie jest to jednak takie proste.
Jej codzienność to powtarzalne czynności, które są bezsensowne, ciągły stres, że coś zrobi źle, zmęczenie spowodowane tempem pracy, skupienie na wynikach i związane z tym szkolenia motywacyjne. 2B zaślepiona celem nie zwraca uwagi na absurdalność całej sytuacji. Uważa, że to bardzo ważne case'y, które należy wykonać i które przybliżą ją do celu. A jest zupełnie odwrotnie...
Spektakl pokazuje, ile jesteśmy w stanie zrobić, by awansować. Ile kosztuje nas to wyrzeczeń i poświęceń. I jak jest to czasem bezsensowne. 2B jest tego najlepszym przykładem, jest nastawiona na jeden cel: zdobycie biurka, dzięki któremu może odzyskać kontrolę nad swoim życiem. I choć sytuacja w korporacji jest przejaskrawiona i wyolbrzymiona, niestety wiele w tym prawdy.
Jeśli chodzi o grę, to wszyscy aktorzy byli świetni. Wczuli się w pracowników korporacji i byli bardzo wiarygodni. Jednak najbardziej zapada w pamięć rola Diany Karamon jako 2B, nowej pracownicy firmy, która zalicza fakup za fukapem, a jednocześnie walczy o biurko niczym lwica.
Bardzo podobali mi się także Grzegorz Jarek jako Pan Skaner, który odbiera kolejne umiejętności pracownikom, Izabela Górska jako Paul, pracownik, który jest podawany za wzór podczas szkoleń motywacyjnych, swoim pechem mógłby obdzielić pół miasta, a mimo to się nie poddaje, oraz Sandra Stencel jako Pani Basia, sprzątaczka powtarzająca ja tu sobie sprzątam, sprzątam, a panienka siedzi, siedzi oraz udzielająca prostych rad, i 3H, koleżanka z pracy, która już dawno się poddała i dostosowała.
Warto wspomnieć o scenografii (akcja rozgrywa się na podwyższonej scenie oraz w środku publiczności podzielonej na dwa sektory północny i południowy) - pośrodku mini open space, w którym rozmieszczono stojaczki imitujące miejsca pracy, a nad widownią wisi biurko, marzenie 2B - oraz o kostiumach - m.in. jednakowe fartuszki pracowników, czerwony kostium asystentki szefa.
"Korpo Story 2B" to zabawny spektakl o pracy w korporacji (podobna tematyka była w "Korpo Story", jednak to dwie odrębne historie i nie trzeba ich oglądać po kolei). Świat korpo jest przejaskrawiony, niemniej jednak wiele elementów się zgadza. Pilnowanie terminów, dbanie o jak najlepsze wyniki, pięcie się po szczeblach kariery za wszelką cenę - to tylko mały wycinek korporacyjnej rzeczywistości. Trzeba przyznać, że zakończenie jest zaskakujące. Polecam ten spektakl zarówno osobom, które pracują w korporacjach, by spojrzały na to z dystansem, jak i osobom, które nie mają z tym światem nic wspólnego.
"Korpo Story 2B" w reżyserii Andre de la Cruza to opowieść o ludziach, którzy poświęcili wszystko dla kariery, nawet własną osobowość. Dzięki pracy w korpo zdobywają duże pieniądze i być może prestiż. Tylko czy cena nie jest za wysoka?
Korpo Story 2B Fot. Teatr XL |
Główną bohaterką jest młoda i atrakcyjna dziewczyna (Diana Karamon), która ma plany, marzenia, aspiracje. Do czasu gdy przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną w korporacji i dostaje tam pracę. Od razu traci imię - jest teraz 2B - i powoli osobowość. Z każdym kolejnym dniem jej marzenia ulegają zmianie, plany schodzą na dalszy plan, a jedyną aspiracją jest zdobycie upragnionego biurka. Nie jest to jednak takie proste.
Jej codzienność to powtarzalne czynności, które są bezsensowne, ciągły stres, że coś zrobi źle, zmęczenie spowodowane tempem pracy, skupienie na wynikach i związane z tym szkolenia motywacyjne. 2B zaślepiona celem nie zwraca uwagi na absurdalność całej sytuacji. Uważa, że to bardzo ważne case'y, które należy wykonać i które przybliżą ją do celu. A jest zupełnie odwrotnie...
Grzegorz Jarek (Pan Skaner) Fot. Teatr XL |
Spektakl pokazuje, ile jesteśmy w stanie zrobić, by awansować. Ile kosztuje nas to wyrzeczeń i poświęceń. I jak jest to czasem bezsensowne. 2B jest tego najlepszym przykładem, jest nastawiona na jeden cel: zdobycie biurka, dzięki któremu może odzyskać kontrolę nad swoim życiem. I choć sytuacja w korporacji jest przejaskrawiona i wyolbrzymiona, niestety wiele w tym prawdy.
Jeśli chodzi o grę, to wszyscy aktorzy byli świetni. Wczuli się w pracowników korporacji i byli bardzo wiarygodni. Jednak najbardziej zapada w pamięć rola Diany Karamon jako 2B, nowej pracownicy firmy, która zalicza fakup za fukapem, a jednocześnie walczy o biurko niczym lwica.
Diana Karamon (2B) Fot. Teatr XL |
Bardzo podobali mi się także Grzegorz Jarek jako Pan Skaner, który odbiera kolejne umiejętności pracownikom, Izabela Górska jako Paul, pracownik, który jest podawany za wzór podczas szkoleń motywacyjnych, swoim pechem mógłby obdzielić pół miasta, a mimo to się nie poddaje, oraz Sandra Stencel jako Pani Basia, sprzątaczka powtarzająca ja tu sobie sprzątam, sprzątam, a panienka siedzi, siedzi oraz udzielająca prostych rad, i 3H, koleżanka z pracy, która już dawno się poddała i dostosowała.
Sandra Stencel (Pani Basia) Fot. Teatr XL |
Warto wspomnieć o scenografii (akcja rozgrywa się na podwyższonej scenie oraz w środku publiczności podzielonej na dwa sektory północny i południowy) - pośrodku mini open space, w którym rozmieszczono stojaczki imitujące miejsca pracy, a nad widownią wisi biurko, marzenie 2B - oraz o kostiumach - m.in. jednakowe fartuszki pracowników, czerwony kostium asystentki szefa.
"Korpo Story 2B" to zabawny spektakl o pracy w korporacji (podobna tematyka była w "Korpo Story", jednak to dwie odrębne historie i nie trzeba ich oglądać po kolei). Świat korpo jest przejaskrawiony, niemniej jednak wiele elementów się zgadza. Pilnowanie terminów, dbanie o jak najlepsze wyniki, pięcie się po szczeblach kariery za wszelką cenę - to tylko mały wycinek korporacyjnej rzeczywistości. Trzeba przyznać, że zakończenie jest zaskakujące. Polecam ten spektakl zarówno osobom, które pracują w korporacjach, by spojrzały na to z dystansem, jak i osobom, które nie mają z tym światem nic wspólnego.
Autor: Przemysław Kazusek
Reżyser: Andre de la Cruz
Teatr: XL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz