"Absolutnie, czyli Bończyk śpiewa Młynarskiego" to wyjątkowy koncert na cześć polskiego tekściarza i poety.
"Absolutnie" to koncert Jacka Bończyka, aktora, autora tekstów i reżysera spektakli muzycznych, wielokrotnie nagradzanego za swoje wykonania dzieł wybitnych twórców piosenki. Jego najnowszy program jest poświęcony mistrzowskim utworom geniusza polskiej piosenki - Wojciecha Młynarskiego. Na koncert składa się około piosenek Mistrza.
Co ciekawe, tytuł koncertu nawiązuje do piosenki Młynarskiego oraz słowa, które nadużywa Jacek Bończyk. Podczas recitalu można usłyszeć znane i lubiane piosenki pochodzące z różnych okresów i śpiewane nie tylko przez Młynarskiego, m.in. "Absolutnie", "Bynajmniej", "Nie ma jak u Mamy", "Ogrzej mnie", "Jeszcze w zielone gramy" czy "Jesteśmy na wczasach". A także zabawny wiersz "Jak należy rozpocząć cyrkowe przedstawienie".
Jackowi Bończykowi towarzyszą na scenie Fabian Włodarek (piano, akordeon), który odpowiada za aranżacje, oraz Paweł Pańta (kontrabas). Oprócz genialnych piosenek, trafiających w sedno, można posłuchać zabawnych anegdotek, m.in. o tym, jak powstała piosenka "Alkoholicy z mojej ulicy" czy o ekspresowym napisaniu dla Skaldów tekstu piosenki "Ktoś mnie pokochał".
Jacek Bończyk, choć jest aktorem, nie próbował naśladować Wojciecha Młynarskiego czy wykonawców jego piosenek. Wniósł coś od siebie, za co należą mu się brawa. Dostrzegalne to było m.in. w utworze "Ogrzej mnie" usłyszeliśmy zupełnie inną interpretację.Kilka utworów pozostanie mi w pamięci na dłużej.
Najbardziej zachwyciła mnie piosenka "Alkoholicy z mojej ulicy", w której jest nawiązanie do Teatru Ateneum. Bilonu blaszkę daję na flaszkę. Znam ich - z tematu nie zbaczam, w głębi jest neon i mój Panteon - teatr z ulicy Jaracza.
Bardzo podobała mi się piosenka "Jest fantastycznie". Nie mówię: "szaro jest" lecz, że jest cudownie szaro. Uśmiecham się do marzeń mych z nadzieją i wiarą. I mam ten luz, że z sobą raz potrafię być szczery. Jak cholera i w języku rzec Moliera: Quel bonheur, bo ner - bo nerwy napięte. Powtarzam więc: kochany, ciepły, czuły. Dla siebie raz bądź.
Znakomita była także piosenka "Jeszcze w zielone gramy" w wykonaniu wszystkich artystów. Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy. Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany. Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną. Jeszcze zimowe śmiecie na ogniskach wiosny spłoną. Jeszcze w zielone gramy, jeszcze wzrok nam się pali. Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali. My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie. Jeszcze nie, długo nie.
Zabawnie było podczas piosenki "Jesteśmy na wczasach". Jesteśmy na wczasach w tych góralskich lasach, w "propieniach" słonecznych opalamy się. Orkiestra "przygryfa" "sykocznego" béguine'a, to nie twoja "fina, "sze" "podryfam cię"...
Muszę przyznać, że bardzo lubię piosenki Wojciecha Młynarskiego, które są ponadczasowe. Byłam w Teatrze Ateneum na spektaklu "Róbmy swoje" w reżyserii Wojciecha Borkowskiego. A wcześniej w Teatrze 6. piętro na spektaklu "Młynarski obowiązkowo!" w reżyserii Jacka Bończyka. Oba koncerty miały swój niepowtarzalny klimat bardzo mi się podobały. Spodziewałam się, że tym razem też się nie zawiodę. I miałam rację. Koncert Jacka Bończyka polecam każdemu bez wyjątku, w szczególności wielbicielom piosenek Wojciecha Młynarskiego.
"Absolutnie" to koncert Jacka Bończyka, aktora, autora tekstów i reżysera spektakli muzycznych, wielokrotnie nagradzanego za swoje wykonania dzieł wybitnych twórców piosenki. Jego najnowszy program jest poświęcony mistrzowskim utworom geniusza polskiej piosenki - Wojciecha Młynarskiego. Na koncert składa się około piosenek Mistrza.
Jacek Bończyk. Fot. Marta Sputowska |
Co ciekawe, tytuł koncertu nawiązuje do piosenki Młynarskiego oraz słowa, które nadużywa Jacek Bończyk. Podczas recitalu można usłyszeć znane i lubiane piosenki pochodzące z różnych okresów i śpiewane nie tylko przez Młynarskiego, m.in. "Absolutnie", "Bynajmniej", "Nie ma jak u Mamy", "Ogrzej mnie", "Jeszcze w zielone gramy" czy "Jesteśmy na wczasach". A także zabawny wiersz "Jak należy rozpocząć cyrkowe przedstawienie".
Jackowi Bończykowi towarzyszą na scenie Fabian Włodarek (piano, akordeon), który odpowiada za aranżacje, oraz Paweł Pańta (kontrabas). Oprócz genialnych piosenek, trafiających w sedno, można posłuchać zabawnych anegdotek, m.in. o tym, jak powstała piosenka "Alkoholicy z mojej ulicy" czy o ekspresowym napisaniu dla Skaldów tekstu piosenki "Ktoś mnie pokochał".
Jacek Bończyk. Fot. Marta Sputowska |
Jacek Bończyk, choć jest aktorem, nie próbował naśladować Wojciecha Młynarskiego czy wykonawców jego piosenek. Wniósł coś od siebie, za co należą mu się brawa. Dostrzegalne to było m.in. w utworze "Ogrzej mnie" usłyszeliśmy zupełnie inną interpretację.Kilka utworów pozostanie mi w pamięci na dłużej.
Najbardziej zachwyciła mnie piosenka "Alkoholicy z mojej ulicy", w której jest nawiązanie do Teatru Ateneum. Bilonu blaszkę daję na flaszkę. Znam ich - z tematu nie zbaczam, w głębi jest neon i mój Panteon - teatr z ulicy Jaracza.
Jacek Bończyk. Fot. Marta Sputowska |
Bardzo podobała mi się piosenka "Jest fantastycznie". Nie mówię: "szaro jest" lecz, że jest cudownie szaro. Uśmiecham się do marzeń mych z nadzieją i wiarą. I mam ten luz, że z sobą raz potrafię być szczery. Jak cholera i w języku rzec Moliera: Quel bonheur, bo ner - bo nerwy napięte. Powtarzam więc: kochany, ciepły, czuły. Dla siebie raz bądź.
Znakomita była także piosenka "Jeszcze w zielone gramy" w wykonaniu wszystkich artystów. Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy. Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany. Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną. Jeszcze zimowe śmiecie na ogniskach wiosny spłoną. Jeszcze w zielone gramy, jeszcze wzrok nam się pali. Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali. My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie. Jeszcze nie, długo nie.
Jacek Bończyk. Fot. Marta Sputowska |
Zabawnie było podczas piosenki "Jesteśmy na wczasach". Jesteśmy na wczasach w tych góralskich lasach, w "propieniach" słonecznych opalamy się. Orkiestra "przygryfa" "sykocznego" béguine'a, to nie twoja "fina, "sze" "podryfam cię"...
Muszę przyznać, że bardzo lubię piosenki Wojciecha Młynarskiego, które są ponadczasowe. Byłam w Teatrze Ateneum na spektaklu "Róbmy swoje" w reżyserii Wojciecha Borkowskiego. A wcześniej w Teatrze 6. piętro na spektaklu "Młynarski obowiązkowo!" w reżyserii Jacka Bończyka. Oba koncerty miały swój niepowtarzalny klimat bardzo mi się podobały. Spodziewałam się, że tym razem też się nie zawiodę. I miałam rację. Koncert Jacka Bończyka polecam każdemu bez wyjątku, w szczególności wielbicielom piosenek Wojciecha Młynarskiego.
Tytuł: "Absolutnie, czyli Bończyk śpiewa Młynarskiego"
Autor: Wojciech Młynarski
Reżyser: Jacek Bończyk
Teatr: Ateneum
Scena: Na dole im. Wojciecha Młynarskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz