piątek, 20 lutego 2015

Dalsze losy Johna Smitha, czyli "Mayday 2" w Och-Teatrze

Czy można mieć dwa domy, dwie żony i dwoje dzieci pochodzących z tych małżeństw, i co najważniejsze, utrzymać to w tajemnicy przez lata? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać podczas spektaklu Raya Cooneya "Mayday 2".

Spektakl "Mayday 2" w reżyserii Krystyny Jandy to doskonała farsa, będąca kontynuacją perypetii Johna Smitha (Rafał Rutkowski), londyńskiego taksówkarza bigamisty. Choć akcja sztuki dzieje się 20 lat później niż pierwsza część, John nadal prowadzi podwójne życie i lawiruje między dwiema kochającymi go żonami - Mary (Maria Seweryn) i Barbarą (Monika Fronczek). Wszystko dzięki dobrej organizacji (dobrze ułożony i zaszyfrowany grafik) i wiernemu przyjacielowi, który jako jedyny jest wtajemniczony w całą sytuację.


Coś się jednak zmieniło przez te 20 lat. Bowiem John ma dwójkę prawie dorosłych dzieci - Vicki (Olga Szarzyńska), która jest córką Mary oraz Gavin (Bartłomiej Firlet), który jest synem Barbary. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie potęga Internetu. To właśnie tam poznają się Vicki i Gavin, i odkrywają, że łączą ich nie tylko wspólne pasje, plany i marzenia, ale przede wszystkim ojciec taksówkarz, który nazywa się John Smith. Młodzi chcą się poznać, jednak John nie może do tego dopuścić...

Trzeba przyznać, że Ray Cooney miał ciekawy pomysł na kontynuację - skomplikował jeszcze całą sytuację. Jednak pierwsza część była moim zdaniem bardziej zabawna. Być może dlatego, że "Mayday 2" powiela pewne schematy swojej poprzedniczki. Z jednej strony to dobrze, bo łączy się ściśle z "Mayday", z drugiej - trochę brakuje świeżości. Niemniej jednak mi się podobało.

Dużym walorem spektaklu jest świetna obsada. Moim zdaniem na największe brawa zasłużyli Rafał Rutkowski jako John Smith, bigamista, który chce uratować własne małżeństwa i nie dopuścić do tego, by jego dzieci się poznały; Artur Barciś jako Stanley Gardner, bezrobotny sąsiad Johna, który próbuje mu pomóc na różne sposoby oraz Stanisław Brudny jako tata Stanleya, zdziecinniały staruszek, któremu mieszają się fakty i nie zawsze wie, gdzie się znajduje.



Bardzo podobały mi się także Maria Seweryn jako neurotyczna Mary, żona Johna oraz Monika Fronczek jako trochę zwariowana Barbara, druga żona Johna. Na scenie można zobaczyć także Olgę Szarzyńską w roli szalonej nastolatki Vicki, córki Mary oraz Bartłomieja Firleta w roli spontanicznego Gavina.



Kolejnym atutem tej sztuki jest muzyka, dostosowana do czasów, w których dzieje się akcja - lata 80. W tle słychać piosenki legendarnego zespołu Boney M.

Warto wspomnieć także o pomysłowej scenografii Arkadiusza Kośmidera. Na scenie oczom widzów ukazują się dwa mieszkania, leżące w różnych częściach Londynu, które zostały umiejscowione obok siebie. Można je od siebie odróżnić tylko dzięki różnym kolorom wystroju. Jedno mieszkanie jest różowe, a drugie - niebieskie. Podobały mi się także kostiumy Tomasza Ossolińskiego, nawiązujące do lat 80. - m.in. kwiecisty kombinezon, złota spódnica, wzorzyste rajstopy.



"Mayday 2" to doskonała farsa z zawrotnym tempem i nagłymi zwrotami akcji. Trzeba przyznać, ze zakończenie jest przewrotne, zabawne i zaskakujące. Polecam ten spektakl każdemu bez wyjątku, ponieważ jest świetny na poprawę humoru. Najpierw jednak warto zobaczyć "Mayday".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz