środa, 24 grudnia 2014

Ecie-pecie, czyli "Pół żartem, pół serio" w Teatrze Żydowskim

Spektakl Szymona Szurmieja to niezwykła opowieść o przedwojennych czasach oparta na tekstach dawnych kabaretów i szlagierach - polskich i żydowskich.

"Pół żartem, pół serio" w reżyserii Szymona Szurmieja to spektakl kabaretowo-muzyczny, który wprowadza widzów w przedwojenny klimat. Podczas spektaklu można posłuchać przedwojennych tekstów mistrzów kabaretu, takich jak: Julian Tuwim, Marian Hemar, Jerzy Jurandot, Zdzisław Gozdawa, Wacław Stępień.


Skecze są przeplatane muzycznymi szlagierami rewiowymi i estradowymi, które zostały skomponowane m.in. przez Jerzego Petersburskiego, Henryka Warsa oraz Artura Golda.

W sztuce tej występuje ponad 20 aktorów - Mariusz Bach, Marcin Błaszak, Lilianna Cercel, Monika Chrząstowska, Ewa Dąbrowska, Waldemar Gawlik, Ewa Greś, Genady Iskhakov, Ryszard Kluge, Grzegorz Kulikowski, Mariola Kuźnik, Małgorzata Majewska, Sylwia Najah, Joanna Przybyłowska, Henryk Rajfer, Rafał Rutowicz, Izabella Rzeszowska, Piotr Sierecki, Monika Soszka, Barbara Szeliga, Alina Świdowska, Roksana Vikaluk, Jerzy Walczak, Marek Węglarski, Wojciech Wiliński, Maciej Winkler, Ernestyna Winnicka i Piotr Wiszniowski.


Jeśli chodzi o warstwę artystyczną, to jak zawsze była na najwyższym poziomie. Wszyscy artyści spisali się znakomicie i stworzyli fascynującą opowieść o przedwojennych czasach. Jednak kilka piosenek zapamiętam na dłużej. Najbardziej utwór "Kochany, czekany, mój" - Izabella Rzeszowska śpiewała bardzo przekonująco: Buciki sprzedam, żeby móc. Pociągami w noc się tłuc. To wszystko, żeby z tobą być. Świat uśmiecha się i drwi. Klamka, której brakło drzwi. Kochany, czekany, mój (...) Sprzedam życie, wygnam śmierć. Za uśmiechu twego ćwierć. Kochany, czekany, mój.

Kolejną piosenką była "Siedem pięknych lat" w wykonaniu Jerzego Walczaka. Gdzie jest moich siedem dobrych lat? Jak nie siedem dwa bym przyjął rad. By mi życie choć coś dało. Żeby w sercu tak nie łkało. Gdzie jest moich siedem dobrych lat?

Bardzo podobała mi się piosenka "Ecie-pecie" w wykonaniu wszystkich artystów z pierwszej części spektaklu. Bo grunt na świecie, to ecie-pecie. Na ecie-pecie tylko całą parą leć. Gdy zdobędziecie to ecie-pecie. Przez ecie-pecie cud rozkoszy można mieć. A więc gdy wiecie, że ecie-pecie. Uwielbia cały świat od najdawniejszych lat. Nie szukaj burz, nie zrywaj róż. Na wszystko jest recepta już. Bo ecie-pecie to anioł stróż.


Zabawna była piosenka "Mam już dość żony" w wykonaniu Henryka Rajfera. Ona jest taka strasznie gruba! Ona ma takie nogi dwie! Ona ma profil Belzebuba, tylko co do ogona nie. Ona jest taki tran sercowy. Go się nie lubi a się je. Tylko od tranu jest pan zdrowy. A od niej to cholera wie.

Niezwykły był także Marek Węglarski, który zaśpiewał "Nerwy, cholera". Bardzo przekonująco zagrał choleryka. I tylko jedno mi doskwiera. I radość życia mi odbiera: Nerwy, cholera! Przeklęte nerwy - cholera! Co mną bez przerwy, cholera. Trzęsą, cholera, o! Tiki nerwowe i te podrygi nerwowe. Jakieś podrygi nerwowe. Triki nerwowe, o! A na koniec zrobił szpagat.

Warto wspomnieć także o scenografii Izabeli Chełkowskiej. W pierwszej części oczom widzów ukazuje się przedwojenna ulica ze sklepowymi szyldami, w drugiej - scena kabaretu Oaza. Bardzo podobały mi się także kostiumy, które nawiązywały do przedwojennych czasów.


To był naprawdę bardzo udany wieczór z przedwojenną muzyką i gagami. Polecam ten spektakl każdemu bez wyjątku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz