Franz Kafka zostawił po sobie, oprócz powieści i opowiadań, kolekcję listów miłosnych. To właśnie jego korespondencja z Felicją Bauer, stała się inspiracją dla Timothy'ego Daly'ego do stworzenia spektaklu "Kafka tańczy".
Spektakl "Kafka tańczy" w reżyserii Lecha Mackiewicza opowiada o jednym z najsłynniejszych pisarzy XX wieku. Urodził się w 3 lipca 1883 roku w Pradze. Był najstarszym dzieckiem zasymilowanych Żydów - Hermana i Julii Kafki z domu Löwy. Był on autorem m.in. "Procesu", który wszedł do kanonu lektur szkolnych, a także "Zamku" czy "Ameryki". Zmarł 3 czerwca 1924 roku.
Franz Kafka (Piotr Sierecki) był człowiekiem wyobcowanym, nie czuł się Żydem, lecz człowiekiem światowym. Nie czuł się także Niemcem, choć potrafił pisać tylko w tym języku. Był także samotnikiem i melancholikiem. Choć skończył prawo pod dyktando apodyktycznego ojca i pracował w firmie ubezpieczeniowej, jego największą pasją było pisanie. I to jemu poświęcił całe swoje życie. Co ciekawe, zostawił po sobie, oprócz powieści i opowiadań, kolekcję listów miłosnych. To właśnie jego korespondencja z Felicją Bauer (w tej roli Małgorzata Trybulska), która mogła zostać jego żoną, stała się inspiracją dla Timothy'ego Daly'ego do napisana tego spektaklu.
Co ciekawe, Kafka z jednej strony ucieka od swoich żydowskich korzeni, z drugiej - uczestniczy w próbach żydowskiej trupy teatralnej, która przybyła z Warszawy. Dlatego nic tu nie jest jednoznaczne. Wielokrotnie podczas trwania spektaklu widz zastanawia się, czy jest to jawa czy sen. Trzeba przyznać, że Kafka miał bardzo dziwne sny. Wydawało mu się, że gra w teatrze, a aktorami jest jego rodzina i on sam. Kafka jest więc w sztuce jednocześnie aktorem, obserwatorem i komentatorem bieżących wydarzeń. Musi też tańczyć, gdyż tego wymaga od niego ukochana Felicja.
Warto wspomnieć, że w 1912 roku powstało jego opowiadanie "Przemiana", które zostaje wspomniane pod koniec spektaklu. Ukazany jest w nim dom rodzinny pisarza, nierozumiejący go rodzice i oddana siostra, która nie mogła się za nim wstawić. Główny bohater Gregory Samsa pewnego dnia budzi się i spostrzega, że jest insektem. W ten sposób zostało pokazane jego poczucie odrzucenia przez najbliższych. Staje się zakałą rodziny, która się go wstydzi i chce jak najszybciej pozbyć się go z domu. Rodzice są wzburzeni, że nie chodzi do pracy, gdyż jest dla nich tylko utrapieniem. Kafka podczas spektaklu próbuje odczytać swoje opowiadanie, ale rodzice nie dopuszczają go do głosu i wciąż wtrącają swoje trzy grosze.
Jeśli chodzi o grę aktorką, to moim zdaniem najlepiej zaprezentowali się Piotr Sielecki, który pokazał się jako zahukany syn oraz nieśmiały młody człowiek, rozdarty wewnętrznie, który nie potrafił stworzyć stałego związku oraz Marek Węglarski jako apodyktyczny Ojciec, wybuchający gniewem z byle powodu oraz Herman ze snów, który uczy Kafkę aktorskiego fachu. Z ról kobiecych na uwagę zasługuje Małgorzata Trybalska, która pokazała się jako oddana narzeczona Kafki oraz panna młoda ze snów. Brawa należą się także Joannie Przybyłowskiej, która zagrała Matkę Kafki oraz Julię ze snów oraz Katarzynie Post, występującej jako Ottla, jego siostra.
Do tego dochodzi prosta scenografia, podłoga przypominająca szachownicę i kilka mebli oraz muzyka Piotra Mossa na granicy jawy i snu. Uwagę przykuwają także kostiumy Marty Grudzińskiej, szczególnie te ze snów Kafki - Herman z czułkami na głowie czy Felicja Bauer jako panna młoda.
Poruszona w nim zostaje tematyka zmagań sztuki z życiem i życia ze sztuką. Kafka musi podjąć trudną decyzję, co jest dla niego najważniejsze. Dokonać wyboru między swoją twórczością a szarą codziennością. Na pewno nie jest to łatwe w odbiorze przedstawienie, podobnie jak cała twórczość tego niezwykłego pisarza. Dlatego polecam ten spektakl miłośnikom Franza Kafki, którzy cenią sobie jego utwory. Bowiem sztuka jest zbliżona klimatem do jego dzieł.
Spektakl "Kafka tańczy" w reżyserii Lecha Mackiewicza opowiada o jednym z najsłynniejszych pisarzy XX wieku. Urodził się w 3 lipca 1883 roku w Pradze. Był najstarszym dzieckiem zasymilowanych Żydów - Hermana i Julii Kafki z domu Löwy. Był on autorem m.in. "Procesu", który wszedł do kanonu lektur szkolnych, a także "Zamku" czy "Ameryki". Zmarł 3 czerwca 1924 roku.
Franz Kafka (Piotr Sierecki) był człowiekiem wyobcowanym, nie czuł się Żydem, lecz człowiekiem światowym. Nie czuł się także Niemcem, choć potrafił pisać tylko w tym języku. Był także samotnikiem i melancholikiem. Choć skończył prawo pod dyktando apodyktycznego ojca i pracował w firmie ubezpieczeniowej, jego największą pasją było pisanie. I to jemu poświęcił całe swoje życie. Co ciekawe, zostawił po sobie, oprócz powieści i opowiadań, kolekcję listów miłosnych. To właśnie jego korespondencja z Felicją Bauer (w tej roli Małgorzata Trybulska), która mogła zostać jego żoną, stała się inspiracją dla Timothy'ego Daly'ego do napisana tego spektaklu.
Co ciekawe, Kafka z jednej strony ucieka od swoich żydowskich korzeni, z drugiej - uczestniczy w próbach żydowskiej trupy teatralnej, która przybyła z Warszawy. Dlatego nic tu nie jest jednoznaczne. Wielokrotnie podczas trwania spektaklu widz zastanawia się, czy jest to jawa czy sen. Trzeba przyznać, że Kafka miał bardzo dziwne sny. Wydawało mu się, że gra w teatrze, a aktorami jest jego rodzina i on sam. Kafka jest więc w sztuce jednocześnie aktorem, obserwatorem i komentatorem bieżących wydarzeń. Musi też tańczyć, gdyż tego wymaga od niego ukochana Felicja.
Warto wspomnieć, że w 1912 roku powstało jego opowiadanie "Przemiana", które zostaje wspomniane pod koniec spektaklu. Ukazany jest w nim dom rodzinny pisarza, nierozumiejący go rodzice i oddana siostra, która nie mogła się za nim wstawić. Główny bohater Gregory Samsa pewnego dnia budzi się i spostrzega, że jest insektem. W ten sposób zostało pokazane jego poczucie odrzucenia przez najbliższych. Staje się zakałą rodziny, która się go wstydzi i chce jak najszybciej pozbyć się go z domu. Rodzice są wzburzeni, że nie chodzi do pracy, gdyż jest dla nich tylko utrapieniem. Kafka podczas spektaklu próbuje odczytać swoje opowiadanie, ale rodzice nie dopuszczają go do głosu i wciąż wtrącają swoje trzy grosze.
Jeśli chodzi o grę aktorką, to moim zdaniem najlepiej zaprezentowali się Piotr Sielecki, który pokazał się jako zahukany syn oraz nieśmiały młody człowiek, rozdarty wewnętrznie, który nie potrafił stworzyć stałego związku oraz Marek Węglarski jako apodyktyczny Ojciec, wybuchający gniewem z byle powodu oraz Herman ze snów, który uczy Kafkę aktorskiego fachu. Z ról kobiecych na uwagę zasługuje Małgorzata Trybalska, która pokazała się jako oddana narzeczona Kafki oraz panna młoda ze snów. Brawa należą się także Joannie Przybyłowskiej, która zagrała Matkę Kafki oraz Julię ze snów oraz Katarzynie Post, występującej jako Ottla, jego siostra.
Do tego dochodzi prosta scenografia, podłoga przypominająca szachownicę i kilka mebli oraz muzyka Piotra Mossa na granicy jawy i snu. Uwagę przykuwają także kostiumy Marty Grudzińskiej, szczególnie te ze snów Kafki - Herman z czułkami na głowie czy Felicja Bauer jako panna młoda.
Poruszona w nim zostaje tematyka zmagań sztuki z życiem i życia ze sztuką. Kafka musi podjąć trudną decyzję, co jest dla niego najważniejsze. Dokonać wyboru między swoją twórczością a szarą codziennością. Na pewno nie jest to łatwe w odbiorze przedstawienie, podobnie jak cała twórczość tego niezwykłego pisarza. Dlatego polecam ten spektakl miłośnikom Franza Kafki, którzy cenią sobie jego utwory. Bowiem sztuka jest zbliżona klimatem do jego dzieł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz