sobota, 16 stycznia 2016

Nieistniejąca "Zbrodnia z premedytacją" w Teatrze Polonia

Adaptacja opowiadania Witolda Gombrowicza przepełniona jest ironią, humorem i absurdem. To historia o zbrodni, której nie popełniono i irracjonalnym śledztwie.

Spektakl "Zbrodnia z premedytacją" w reżyserii Izabelli Cywińskiej to adaptacja opowiadania Witolda Gombrowicza, które pochodzi z debiutanckiego zbioru "Pamiętnik z okresu dojrzewania". 

Fot. Bartek Warzecha, Teatr Polonia
 

Głównym bohaterem jest Sędzia Śledczy (Wojciech Malajkat), który przybywa do dworu wiejskiego pana K., aby uregulować sprawy urzędowe. Choć wysłał telegram, na stacji nikt go nie czekał. Na miejscu okazuje się, że K. zmarł dzisiejszej nocy na serce. Z uwagi na dość chłodne przyjęcie i dziwne zachowanie rodziny, w głowie Sędziego rodzi się podejrzanie, że ktoś z domowników zabił pana K...


 

Tragikomedia doprowadza konwencję kryminału do absurdu - na zasadzie jak zrobić pasztet z zająca, nie mając zająca". Co ciekawe, fabuła jest nieco podobna do "Procesu" Franza Kafki. Z tą różnicą, że w utworze Gombrowicza toczy się śledztwo w sprawie nieistniejącej zbrodni, zaś w powieści niemieckojęzycznego pisarza ma się odbyć proces z niewiadomych przyczyn.

Jeśli chodzi o grę aktorską, to na największe brawa zasłużył Wojciech Malajkat, który wcielił się w Sędziego Śledczego, maniakalnego tropiciela zbrodni, który usiłował znaleźć sprawcę morderstwa, którego nie popełniono. Był dokładny i skrupulatny podczas dochodzenia. Prowadził z synem zmarłego i pozostałymi członkami rodziny psychologiczną grę, która miała na celu potwierdzenie jego teorii. Był bardzo przekonujący, świetnie operował mimiką i gestem.

Bardzo podobali mi się także Rafał Mohr jako Antoni, syn zmarłego, podejrzany o zbrodnię i doprowadzony do ostateczności, Elżbieta Kępińska jako pani K., żona zmarłego, kobieta silna i zdecydowana, która nie chce, by zakłócano spokój jej męża oraz Magdalena Warzecha jako Cecylia, córka zmarłego, flirtująca ze Śledczym.

 


Warto wspomnieć także o scenografii - wnętrze XIX-wiecznego dworku, na pierwszym planie salon, po bokach drzwi prowadzące do innych pokoi oraz o kostiumach - stroje z epoki, m.in. długa suknia, garnitur z kamizelką.

Sztuka pokazuje, że sztuczna i nieprawdziwa sytuacja wydobywa z ludzi okropne rzeczy, których po sobie się nie spodziewali. Polecam ten spektakl każdemu bez wyjątku, zarówno miłośnikom Witolda Gombrowicza, jak i jego przeciwnikom.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz