Sztuka Iwana Wyrypajewa pokazuje, jak łatwo gra towarzyska może przerodzić się w walkę na słowa i wydobyć z ludzi skrzętnie skrywane tajemnice.
"Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie" w reżyserii Wojciecha Urbańskiego to przewrotna komedia, podczas której łatwo się pogubić, kto jest kim, kto kłamie, a kto mówi prawdę. Głównymi bohaterami jest trójka przyjaciół. Helene (Katarzyna Herman), jej mąż Mark (Witold Dębicki) oraz przyjaciel rodziny Josef (Zdzisław Wardejn). Spotykają się w domu małżeństwa i prowadzą grę towarzyską, z pozoru niewinną, jednak z biegiem czasu przeradzającą się w zaciętą walkę na słowa.
Kłótnia dotyczy Marcusa, brata Marka, który w ostatni poniedziałek był rzekomo albo sam na sam z Helene w jej domu (pod nieobecność Marka), albo u Josepha i jego żony Marty. Niestety, nie mógł być w dwóch miejscach naraz, więc ktoś musi kłamać. Tylko po co? Mark jest coraz bardziej skołowany, nie wie, komu wierzyć. Żonie czy najlepszemu przyjacielowi. Bohaterowie zaczynają ściągać kolejne maski, ukazują prawdziwe oblicze. A może to kolejna gra, mistyfikacja? I gdzie leży prawda?
Podczas ich sporów ścierają się różne poglądy na życie, poruszane są tematy samotności, przemijania oraz relacji damsko-męskich, a nawet wracają wspomnienia z dzieciństwa. Być może wizyta Marcusa jest tylko pretekstem do przemyśleń, rachunku sumienia, rozprawieniem się z przeszłością? Na jaw wychodzą skrywane tajemnice...
Trzeba przyznać, że aktorzy tworzą bardzo zgrane trio. Katarzyna Herman jako Helene, niewierna żona Marka, Witold Dębicki jako Mark, podejrzliwy i zazdrosny mąż Helene, oraz Zdzisław Wardejn jako Joseph, ich najlepszy przyjaciel, który nieźle namąci. Ważne miejsce w sztuce zajmuje też Marta, żona Josepha, która poznajemy tylko za sprawą rozmowy telefonicznej. Jej postać powraca często w rozmowach bohaterów.
Warto wspomnieć także o scenografii Anny Tomczyńskiej - salon z nowoczesnymi meblami, duże okno, na całą ścianę, z widokiem na drzewa, oraz o kostiumach - prosta, ale elegancka sukienka Helene, marynarki Marka i Josepha.
"Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie" to sztuka przewrotna, z elementami komedii salonowej, teatru absurdu, nawiązująca do wielkiej literatury rosyjskiej. Nic nie jest tu oczywiste, bohaterowie umiejętnie zwodzą widzów i samych siebie. Bohaterowie powtarzają jak mantrę: "Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie". Oznacza to, że od prawdy nie da się uciec. Polecam tę sztukę każdemu bez wyjątku.
"Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie" w reżyserii Wojciecha Urbańskiego to przewrotna komedia, podczas której łatwo się pogubić, kto jest kim, kto kłamie, a kto mówi prawdę. Głównymi bohaterami jest trójka przyjaciół. Helene (Katarzyna Herman), jej mąż Mark (Witold Dębicki) oraz przyjaciel rodziny Josef (Zdzisław Wardejn). Spotykają się w domu małżeństwa i prowadzą grę towarzyską, z pozoru niewinną, jednak z biegiem czasu przeradzającą się w zaciętą walkę na słowa.
Katarzyna Herman, Witold Dębicki, Zdzisław Wardejn Fot. Katarzyna Chmura, Teatr Dramatyczny |
Kłótnia dotyczy Marcusa, brata Marka, który w ostatni poniedziałek był rzekomo albo sam na sam z Helene w jej domu (pod nieobecność Marka), albo u Josepha i jego żony Marty. Niestety, nie mógł być w dwóch miejscach naraz, więc ktoś musi kłamać. Tylko po co? Mark jest coraz bardziej skołowany, nie wie, komu wierzyć. Żonie czy najlepszemu przyjacielowi. Bohaterowie zaczynają ściągać kolejne maski, ukazują prawdziwe oblicze. A może to kolejna gra, mistyfikacja? I gdzie leży prawda?
Podczas ich sporów ścierają się różne poglądy na życie, poruszane są tematy samotności, przemijania oraz relacji damsko-męskich, a nawet wracają wspomnienia z dzieciństwa. Być może wizyta Marcusa jest tylko pretekstem do przemyśleń, rachunku sumienia, rozprawieniem się z przeszłością? Na jaw wychodzą skrywane tajemnice...
Katarzyna Herman, Witold Dębicki, Zdzisław WardejnFot. Katarzyna Chmura, Teatr Dramatyczny |
Trzeba przyznać, że aktorzy tworzą bardzo zgrane trio. Katarzyna Herman jako Helene, niewierna żona Marka, Witold Dębicki jako Mark, podejrzliwy i zazdrosny mąż Helene, oraz Zdzisław Wardejn jako Joseph, ich najlepszy przyjaciel, który nieźle namąci. Ważne miejsce w sztuce zajmuje też Marta, żona Josepha, która poznajemy tylko za sprawą rozmowy telefonicznej. Jej postać powraca często w rozmowach bohaterów.
Warto wspomnieć także o scenografii Anny Tomczyńskiej - salon z nowoczesnymi meblami, duże okno, na całą ścianę, z widokiem na drzewa, oraz o kostiumach - prosta, ale elegancka sukienka Helene, marynarki Marka i Josepha.
Zdzisław Wardejn, Witold Dębicki, Katarzyna Herman Fot. Katarzyna Chmura, Teatr Dramatyczny |
"Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie" to sztuka przewrotna, z elementami komedii salonowej, teatru absurdu, nawiązująca do wielkiej literatury rosyjskiej. Nic nie jest tu oczywiste, bohaterowie umiejętnie zwodzą widzów i samych siebie. Bohaterowie powtarzają jak mantrę: "Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie". Oznacza to, że od prawdy nie da się uciec. Polecam tę sztukę każdemu bez wyjątku.
Świetna recenzja. Gratuluję :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :) I zachęcam do obejrzenia ;)
Usuń